Współpraca z teatrem z Niemiec i jego opiekunem Arnoldem Pfeiferem trwa tak długo, jak akt współpracy podpisany między Jarocinem i Schluchtern, a więc pięć lat - od 2004r. Współpracujemy z teatrem Arnolda Pfeifera Werkstatt Theater Schlüchtern.
Wspólnie zrealizowaliśmy następujące projekty:
- 2004r. Warsztaty teatralne w ramach imprezy Zero Pop, których finałem był spektakl plenerowy Grabarz królów
- 2005r.Warsztaty maskowe, które prowadził Arnold Pfeifer, podczas których wykonywano samodzielnie maski do spektaklu Legenda o Św. Marcinie, prezentowanym podczas Dni Patrona Miasta w listopadzie
Spektakl później wielokrotnie prezentowano podczas różnych uroczystości i imprez.
- marzec 2006r. Wyjazd do Schluchtern i wspólny spektakl z maskami wykonanymi przez Arnolda w jego pracowni. Spektakl obejrzała lokalna społeczność.
- sierpień 2006r. Spektakl Noc według powieści Andrzeja Stasiuka, który powstał podczas polsko-niemieckich warsztatów.
- lipiec 2007r. prowadzenie przez Arnolda Pfeifera warsztatów z polską młodzieżą, których efektem był spektakl plenerowy maskowy oparty na jarocińskich legendach Walczyć, kochać, wierzyć. Później listopadowy pokaz tegoż spektaklu podczas obchodów 750-lecia Jarocina.
- marzec 2008r. wyjazd polskiej grupy na pokaz spektaklu Walczyć, kochać, wierzyć do Schluchtern. Pokaz odbył się podczas Dni Polskich w Schluchtern.
- lipiec 2008r. Warsztaty polsko - niemieckie w Jarocinie, których finałem był spektakl dotyczący losów sióstr Radolińskich Niezapominanie
- wrzesień 2008r. Powtórne przedstawienie spektaklu letniego von R. - Niezapomnianie
podczas obchodów rocznicy współpracy między gminami.
Współpraca jest różnorodna ze względu na zmieniające się osoby w grupach teatralnych, ale zawsze ciekawa. Nigdy nie spotkaliśmy się z negatywnym odbiorem przez którąkolwiek ze stron. Spektakle oparte były na takich tekstach, które wykazywały różne myślenie o naszych narodowościach i dotykały właśnie stereotypów. Często podczas pracy trzeba było młodym opowiadać o historii, bo nie byli w niej dobrze zorientowani. Zawsze czyniliśmy to z niezwykłym taktem. Zadawali pytania, szukali odpowiedzi, ale już po zajęciach wspólnie szli na lody czy dyskotekę, rozmawiając o współczesności. Dyskutowali szanując swoje poglądy. Różnice jakie są między nimi, to takie, jakie istnieją między ludźmi, bo każdy ma inne poglądy, wychowuje się w różnych domach, wyznaje inne zasady.
Młodzież niemiecka zawsze bardzo zaskoczona była przyjęciem w Polsce. Zachwyceni poziomem organizacji warsztatów, opieką i kwalifikacjami prowadzących ze strony Polski, czyli Januszem Stolarskim, Marcinem Liberem, Kamilą Siwińską (wizualizacje do Niezapominania). Z Arnoldem Pfeiferem łączy nas przyjaźń, podobna wrażliwość i myślenie o życiu. Wspólne projekty świadczą, jak jest owocna nasza współpraca. Polega na wymianie myśli, doświadczeń, artyzmu. Dzięki niej młodzi Polacy i Niemcy znają swoje poglądy, a niektórzy nie myślą już o Polsce jak o miejscu znikąd. Ma ona dla nich swój smak, zapach i imię naznaczone imionami przyjaciół tu poznanych. No i jest tańszy fryzjer... Arnold zawsze będąc w Polsce obcina włosy tuż prze spektaklami, w których najczęściej gra ważną rolę i kupuje nowy buty. Zawsze podkreśla, że zachwyca go teatr w Polsce, a dzięki niemu i naszym występom w Schluchtern nasza wspólna praca znana jest także mieszkańcom Schluchtern. To urocze miasteczko, w którym wszystko toczy się wolniej zawsze gościnnie nas wita.
Dzięki pobytowi w Polsce młodzi Niemcy mieli okazję zapoznać się z polską muzyką, ponieważ dwukrotnie zorganizowaliśmy tak warsztaty , aby rozpoczynał je festiwal muzyki rockowej. Było to dla nich egzotyczne przeżycie, które często wspominają. Do dziś trwa wymiana e-mailowa między uczestnikami warsztatów. Nasz teatr zyskał także dzięki Arnoldowi umiejętność wykonywania masek i grę w nich, która jest szczególnie trudna. Mamy wiele masek wykonanych podczas warsztatów i które wykorzystujemy podczas różnych imprez. Stowarzyszenie Jarocin XXI bardzo wysoko ocenia współpracę a naszymi przyjaciółmi a Niemiec.
Monika Kula
º º º º º
Niezapominanie
Multimedialny spektakl (nie)zapomina(nie) odbył się 26.lipca 2008r. w jarocińskim Pałacu Radolinów a jego temat związany był z rodziną zamieszkującą to miejsce do 1945 roku. Był efektem kilkudniowych warsztatów polsko - niemieckich zorganizowanych przez Stowarzyszenie Jarocin XXI przy finansowym wsparciu Fundacji Współpracy Polsko - Niemieckiej i Gminy Jarocin. Prowadzony i wyreżyserowany przez Janusza Stolarskiego z autorskimi wizualizacjami Kamili Siwińskiej. Poprzedzony był wyjazdem do sióstr Cecylii i Marii Elżbiety von Radolin, do Monachium, gdzie nagrano z nimi rozmowy i wykonano zdjęcia, które później w postaci wystawy można było oglądać w pałacowym holu.
Spektakl rozpoczynał żałobny kondukt, który wprowadził widzów do świata na pół z jawy i snu, na pół z rzeczywistości współczesnego pałacu - niegdyś miejsca dzieciństwa, młodości sióstr, przed przymusowym wyjazdem do Niemiec, obecnie miejsca już nieoswojonego i obcego dla sióstr. Na ścianach pojawiają się multimedialne projekcje przedstawiające fragmenty zarejestrowanych rozmów z Cecylią i Marią. To zderzenie poraża, wypełnia pałacową pustkę.
Kolejne sekwencje ujawniane są przez starego kamerdynera rodziny, który w podstarzałym stroju oprowadza publiczność po kolejnych salach. To taka pielgrzymka po miejscach zapomnianych i mocno przez współczesność zmienionych. Odtąd siostry to małe dziewczynki, które nie potrafią rozpoznać kolejnych pomieszczeń, gdzie brakuje lampy, zabrano szafę, przestawiono układ pomieszczeń. Tupiąc nogą pytają Was is das? W tym pytaniu zawarta jest cała krzywda tych osób. Co to jest? Gdzie jest nasz dom? Kto to zmienił? Stare zdjęcia rodzony wprowadzają w tamten świat, świat już zapomniany. Kolejne pomieszczenie. Porażająca muzyka. Latarka, której światło ukazuje zapomnianą, bo przysłoniętą szafami piękną boazerię z inkrustacjami. Pałac nieodkryty, zapomniany, zasłonięty. I dalej po schodach do góry, gdzie w natarczywie powtarzających się obrazach i dźwiękach widzimy stare kobiety, niegdyś będące domowniczkami tego miejsca. Kolejne sceny Gwiazdki i strojenie choinki, balu z niepokojącymi dźwiękami nadchodzącego zagrożenia i taniec, który nie kończy się mimo niebezpieczeństwa.
Spektakl kończy się symbolicznym wyniesieniem jedynego mebla pozostałego po rodzinie - stołu. To swoisty akt odejścia świadomego i urzeczywistnionego. To dopełnienie, zakończenie, na które nie było czasu podczas pośpiesznego opuszczenia pałacu. To pożegnanie.
Spektakl wzruszał, przejmował. Dopełniony wyrecytowaniem fragmentu książki Dom Róży Huberta Klimko - Dobrzanieckiego. Publiczność odchodzi, ale duch Radolinów pozostaje, aby nie zapominać.
Monika Kula
º º º º º
"Noc" efektem polsko-niemieckich warsztatów
Aż trudno uwierzyć, ale ten multimedialny spektakl powstał w tydzień. "Noc" Andrzeja Stasiuka wystawili w piątek [11 sierpnia] uczestnicy teatralnych warsztatów w Jarocinie. To kolejna edycja teatralnej współpracy między Jarocinem a jego niemieckim miastem partnerskim - Schlüchtern. Dwa lata temu młodzi ludzie pracowali nad spektaklem "Grabarz królów", tym razem na warsztat poszła "Noc" Andrzeja Stasiuka - oba teksty dotyczą polsko-niemieckiego pogranicza i wzajemnych, niełatwych relacji słowiańsko-germańskich. Kolejny raz z młodzieżą pracowali Marcin Liber i Janusz Stolarski. Opiekunem grupy niemieckiej był Arnold Pfeifer. Stolarski i Pfeifer zagrali w przedstawieniu głównych bohaterów: Polaka i Niemca.
Widownia spotyka się przed opuszczonym supermarketem na tyłach hotelu Kasyno. Pierwsza część przedstawienia rozegra się na dziedzińcu. Panienki lekkich obyczajów - krzykliwie ubrane i umalowane - odczytują z białych, dziewczęcych książeczek do nabożeństwa różaniec próśb o auta, brylanty i perfumy; odprawiają gorzkie żale do mężczyzn, którzy te auta, brylanty i perfumy kradną; wyklepują wulgarne paciorki, przetykając je jazgotliwym: ko-ko-ko-ko-ko. Za plecami widzów pojawia się BMW pchane przez chochoły, którym spod słomy wystają ortalionowe dresy. Razem z tym pochodem wchodzimy do marketu, w którym jeszcze niedawno robiło się zakupy. Dziś starannie wykafelkowane podłogi, szklane drzwi, podzielone na sektory sklepów pomieszczenia straszą pustką.
To dobre miejsce na stypę po polskim złodzieju, zastrzelonym przez Niemca broniącego swojej własności. Łatwe panienki będą zawodzić piskliwie; złodziejska brać w milczeniu pochyli słomiane głowy nad wódką i strząśnie puste kieliszki. A dusza zamordowanego przyjdzie do niego, żeby mu przypomnieć, że ma duszę, i poprowadzić z nim słowiański dyskurs o zaświatach. Dyskurs multimedialny: dusza wystąpi na wielkim ekranie. To dobre miejsce na operację Niemca, który zastrzelił, ale sam też dostał kulę, więc wszczepi się mu cudzy organ. Najlepsze organy przychodzą ze Wschodu. Kameralna orkiestra germańskich lekarek stanie nad pulpitami do nut w gumowych rękawiczkach i zielonych fartuchach. Rodaczki Beethovena i Brahmsa sławić będą rzeczowość, racjonalizm, precyzję i skrupulatnie przeprowadzą zabieg mimo tego, że pacjent nie zechce polskiego serca w niemieckim ciele. A potem spotkają się: Polak i Niemiec. Nad słoikiem szpitalnego kompotu z wiśniami będą mówić, każdy w swoim języku, o swoich sprawach i pluć pestkami na odległość. I zasną - jednakowi wobec spraw ostatecznych. Rzecz całą skomentuje chór w prosektoryjnych workach: ważniejszy od postaci, bo postacie umierają, a chór zostaje i chóru się słucha. Ale i po chórze zostanie tylko echo.
Widzowie wychodzą i spotykają kolejną grupę, która się tłoczy przed marketem: na pierwszy spektakl zabrakło wejściówek, więc aktorzy zagrają następny, równie gorąco oklaskiwany. A potem młodzi Polacy i Niemcy wspólnie będą sprzątać salę, zamiatając do worka na śmieci słowiańskie siano, zbierając pestki od wiśni, składając pulpity. Będą gadać, korzystając z polsko-niemieckich rozmówek, gestykulacji i języka angielskiego, który łączy nacje. Będą się bawić, jeżdżąc na internacjonalnych deskorolkach i tańcząc w rytm muzyki, która po obu stronach granicy brzmi tym samym rytmem techno.
Warsztaty odbyły się ramach festiwalu Wielki Teatr w Małym Mieście zorganizowanego przez Stowarzyszenie Jarocin XXI.
Pokazano też "Naukę latania" Teatru Strefa Ciszy z Poznania, "WLOTKĘ.PL" Teatru im. H. Modrzejewskiej z Legnicy, "Wojnę polsko-ruską pod flagą biało-czerwoną" Teatru Piwnica przy Krypcie Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie i "Carmen Funebre" Teatru Biuro Podróży z Poznania. Zagrał zespół Snowman.
"Market dusz na granicy"
Ewa Obrębowska-Piasecka
Gazeta Wyborcza - Poznań nr 189
14-08-2006
º º º º º
Legenda o św. Marcinie
W Dniu Patrona Miasta i Święta Niepodległości Teatr 21 wystawił Legendę o
św. Marcinie - spektakl maskowy przygotowywany od październikowych
warsztatów.
Licznie zgromadzona na Rynku publiczność (ok. 300 osób)
ogromnymi brawami nagrodziła młodych aktorów. Docenić należy warsztatowe
umiejętności gry w masce nabyte w krótkim okresie przygotowawczym - od czasu
przygotowania masek do premiery minął zaledwie miesiąc.
Ogromnie przydatna
okazała się wiedza i doświadczenie Arnolda Pfeifera, który w czasie
październikowego spotkania wraz z Moniką Kulą kierował próbami. Po
warsztatach do spektaklu grupę poprowadziła Monika Kula. Spektakl muzyką na
żywo i śpiewem uzupełnili ojciec i syn, Tomek i Łukasz Rydz.
º º º º º
TEATR 21W dniach 20-24 października 2005r. odbyła się pierwsza część polsko-niemieckich warsztatów teatralnych. Projekt organizowany był przez Stowarzyszenie Jarocin XXI dzięki finansowemu wsparciu Gminy Jarocin, Starostwa Powiatowego w Jarocinie i Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Uczestnicy - uczniowie gimnazjów i szkół średnich Jarocina pod dyrekcją Arnolda Pfeifera z zaprzyjaźnionego teatru w Schlüchtern (Niemcy) ciekawą metodą przygotowali maski z papieru, które w kolejnych etapach malowali i "ubierali".
Maski wykorzystane zostaną w przestawieniu przygotowywanym przez Teatr 21 z okazji Święta Miasta 11 listopada. Spektakl opowiadający historię Św. Marcina zostanie wystawiony na jarocińskim rynku.
º º º º º
TEATR 21 W SCHLÜCHTERN
Pokazem przedstawienia w zabytkowym klasztorze zakończyły się pięciodniowe polsko-niemieckie warsztaty teatralne w Schlűchtern z udziałem młodych aktorów z Teatru 21, działającego przy Stowarzyszeniu JAROCIN XXI.
Kwietniowe warsztaty w Schlűchtern były jednym z ostatnich elementów projektu "Zero Pop". Kilkunastoosobowa grupa młodzieży z Teatru 21 i Stowarzyszenia JAROCIN XXI spędziła w Niemczech pięć dni. Swoją obecność w niemieckim miasteczku zaznaczyli m. in. rozmieszczeniem w ciągach komunikacyjnych, w sklepach i w ratuszu fotografii uczestników jarocińskich warsztatów, wcześniej eksponowanych w oknach byłego hotelu "Polonia". Młodzi aktorzy paradowali też po ulicach w maskach wykorzystywanych w przedstawieniu kończącym kilkudniową pracę w międzynarodowej grupie. Bo pobyt w Schlűchtern to przede wszystkim ciężki, każdego dnia wielogodzinny wysiłek podczas zajęć warsztatowych prowadzonych przez Arnolda Pfeifera z wiedeńskiego teatru maskowego.
Przedstawienie kończące warsztaty odbyło się w dawnym klasztorze, w którym dziś mieści się gimnazjum. Publiczność w trzech grupach prowadzona była przez aktorów poprzez klasztorny dziedziniec i korytarze.
Mimo iż zajęcia, podczas których przygotowywano pokaz, trwały zaledwie kilka dni, to efekt pracy był na tyle imponujący dla widzów, że grę aktorów nagrodzono kilkuminutowymi brawami. Wśród publiczności znaleźli się m. in. przewodniczący Rady Miejskiej w Schlűchtern Reinhold Baier i członkowie Förderverein fűr Städtepartnerschaften der Stadt Schlűchtern (niemieckiego stowarzyszenia partnerskiego).
W jeden z wieczorów w miejskiej sali widowiskowej odbyły się pokazy filmów dokumentujących ubiegłoroczne warsztaty w Jarocinie, a także dawne jarocińskie festiwale muzyki rockowej. Projekcje wywołały u Niemców tak duże zainteresowanie, iż już około 30-osobowa grupa mieszkańców ze Schlűchtern zapowiedziała swój przyjazd 4 czerwca na Jarocin PRL Festiwal.
Koszty warsztatów (przejazd, pobyt, wynagrodzenie instruktorów) zostały w całości pokryte ze środków uzyskanych przez stowarzyszenie z Fundacji im. Stefana Batorego i przez uczestników.
EDYTA
Z Teatrem 21 związana jestem od samego początku. Jest to dla mnie oderwanie się od przytłaczającej rzeczywistości i wejście w świat może nie tyle magiczny, co kompletnie różny od codzienności. Każdy udział w warsztatach, bądź też w wystawionych przez nas sztukach to nowe doświadczenie. Warsztaty teatralne w Niemczech wspominam bardzo mile. Nigdy wcześniej nie przyszło nam występować w maskach, dlatego tym bardziej było to dla mnie niesamowite przeżycie. Nikt nie czuł się odrzucony! Wyjazd za granicę ma również swoją drugą zaletę: możliwość poznania nowych osób czasami jakże odmiennych od tych, z którymi żyjemy w naszych szkołach. Warsztaty takie to na pewno nowe doświadczenie, które postaram się wykorzystać w życiu.
MAGDA
Warsztaty teatralne w Schlűchtern były spotkaniem polskiej i niemieckiej młodzieży mającej wspólne artystyczne plany w teatralnych poszukiwaniach alternatywnego realizowania własnych niepokojów i buntu na otaczającą rzeczywistość. Początek stanowiło oczywiście serdeczne powitanie, wzajemne poznanie swoich imion, obserwacja swoich zachowań i reakcji. Po miłym początku nadszedł jednak czas pracy. Pracy w polsko-niemieckich zespołach realizujących konkretne zadania postawione przez organizatorów. Integracja na płaszczyźnie artystycznej nie przytłumiła jednak odczuwanego przez wszystkich uczestników dystansu - językowego, kulturowego, a nawet fizycznego. Przypominałam sobie często ubiegłoroczne także teatralne polsko-niemieckie warsztaty w Jarocinie i tęskniłam za tamtą atmosferą beztroski, szczęśliwej zabawy, twórczości wolnej i niezależnej językowo, bez barier obyczajowych i narodowych. Warsztaty w Schlűchtern niestety nie umiały stworzyć polskiej młodzieży pełnego komfortu psychicznego, tak niezbędnego dla twórczego tworzenia. Może przyczyniła się do tego również i sama postawa młodych Niemców - postawa odbierana przez nas, Polaków, jako forma wywyższania się, zarozumialstwa i kwestionowania dla samej zasady "buntu" odbieranej często przez nas w płaszczyźnie kiczu, tandety i pozoranctwa.
Miasto Schlűchtern, w odróżnieniu od psychicznego odbioru młodzieży, zrobiło na nas wspaniałe wrażenie. Piękna architektura, ukształtowanie terenu widoczne z każdego zakątka miasta, wzgórza otulające swymi "ramionami" całe miasteczko - to widoki, które pozostaną w naszej pamięci jeszcze na wiele lat.
º º º º º
DOTYKAMSpektakl "Dotykam", który miałam okazję zobaczyć 12 grudnia 2004 w Piwnicy Duchowej u oo. Karmelitów na Wzgórzu Św. Wojciecha w Poznaniu, bez wątpienia zainteresuje każdego, kto chce patrzeć na rzeczywistość z uwagą i zaciekawieniem, wsłuchiwać się w ciszę i dźwięki wrażliwym uchem, a życie odczytywać nie tylko jako szarą egzystencję. Przedstawienie, oparte na poetyckich tekstach Anny Igielskiej i przez Autorkę reżyserowane, jest bowiem próbą oddania różnorodności dotykających człowieka impulsów, które odbierać można zmysłami - okiem, uchem, smakiem, dotykiem, ale również pamięcią, wspomnieniem, wyobraźnią i marzeniem.
Spektakl składa się z kilku odrębnych epizodów. Każdy z nich stanowi integralną całość, spójną zarówno pod względem poetyckim, jak i inscenizacyjnym, ale dzięki powtarzającym się w poszczególnych cząstkach paralelnym motywom, słowom-kluczom i znakom inscenizacyjnym (na przykład: motyw dzieciństwa i dziecięcego marzenia, światło i ciemność, biel skontrastowana z innym kolorem) uzupełniają się, wzajemnie dopełniają i wespół - jak cykl "Sonetów krymskich" Mickiewicza czy Norwidowskie "Vade-mecum" - tworzą jednolite dzieło. Poszczególne epizody spaja ze sobą także charakterystyczny rytm, oparty na metrum tanga. Pełni on nie tylko rolę wewnętrznego spoiwa wszystkich cząstek, ale niesie w sobie spory ładunek znaczeniowy. W zależności od tematu danego epizodu rytm ów może symbolizować przemijanie ludzkiego istnienia - od poczęcia do narodzin lub od narodzin do śmierci, docieranie do siebie (i ścieranie się ze sobą) dwojga ludzi, powtarzalność doświadczeń na przestrzeni całego życia, istnienie zewnętrznego (boskiego? wyimaginowanego? pozazmysłowego?) punktu odniesienia zwykłych, codziennych wydarzeń.
Sugestie interpretacji rzeczywistości, z których utkany jest cały spektakl, są bardzo subtelne. Symbolizująca niewinność dziecięcego marzenia wisienka zanurzona w śnieżnobiałej bitej śmietanie, która po chwili stanie się wiśnią utopioną w kałuży, nie musi oznaczać pełnej utraty niewinności, następującej wraz z wejściem w wiek dojrzały. Skoro wciąż chcemy czerwień wiśni zauważyć, nawet jeśli nie tkwi już w bieli bitej śmietany, to znaczy, że nie umarła w nas wrażliwość dostrzegania tego, co ważne i piękne, nawet w trudnej codzienności. Wydaje się, że spektakl przygotowany przez młodych aktorów z Jarocina wypowiada przede wszystkim tę właśnie prawdę - iż dzięki pamięci, wyobraźni, chęci wyostrzenia zmysłów i docierania do drugiego człowieka możemy widzieć, słyszeć i dotykać świat lepiej, pełniej i bardziej świadomie.
Dr A.Borkowska-Rychlewska
º º º º º
MINIATURA O CZŁOWIEKU - premiera 16.04.2002r.
Około 170 osób uczestniczyło w premierze pierwszego przedstawienia TEATRU
21, we wtorek 16 kwietnia w "Klubie Rzemieślnika" w Jarocinie. Występ
młodych aktorów został nagrodzony owacją na stojąco.
Scenariusz oparty na własnym pomyśle grupy
teatralnej "Teatr 21". Wykorzystano fragmenty poezji księdza Jana Twardowskiego. Scena pierwsza w całości napisana i wyreżyserowana przez Annę Igielską. Opiekun duchowy i fizyczny grupy - Monika Kula.
Obsada:
Mężczyzna - Tomasz Grodzki
Dziecko - Joanna Chmura
Anioł - Anna Igielska
Dziewczyna w pętach - Grażyna Pawełka
Dziewczyna - Anna Pękała
Jezus - Damian Wilk
Poeta - Damian Wilk
Sceny zbiorowe :
Tomasz Grodzki, Michał Herka, Agnieszka Kaczmarek,
Katarzyna Hyżorek, Kornelia Wojciechowska,
Magdalena Świderska, Katarzyna Kucharska,
Anna Pękała, Jagoda Derbich, Mateusz Pawlicki,
Marta Nowak, Kamila Roguszczak, Aneta Ślachciak
Dziękujemy wszystkim, którzy przyczynili się
do powstania przedstawienia, a szczególnie:
Bronisławie Włodarczyk - dyrektorowi Liceum
Ogólnokształcącego w Jarocinie,
Antoniemu Regulskiemu - starszemu Cechu Rzemiosł
Różnych w Jarocinie,
Henrykowi Zielińskiemu - dyrektorowi Gimnazjum
w Jarocinie
"Gazecie Jarocińskiej"
oraz tym, którzy wierzyli,
że takie przedsięwzięcie ma sens.
Epizody :
I. Zaczyn
II. Strach
III. Niewinność
IV. Sidła
V. Wieża Babel
Zaczyn. Anioł z jednym skrzydłem zostaje
zesłany na ziemię bez możliwości
powrotu. Wyrabiając ciasto, zapowiada narodziny i mękę Chrystusa. Mówi
o ziarnie zasadzonym w Betlejem,
wzrastającym ku Drzewu Krzyża,
w którym wszystko ma swój
początek - nigdy koniec.
Strach to historia o lęku, który powoduje
zarówno przyzwolenie na zło,
jak i dokonywanie samego zła . Ukazane jest to w szkolnej
scenerii przerwy. Dokonuje się tu akt walki dobra ze złem. Okrzyki stojących po jednej i drugiej stronie
wartości przypominają scenę ukrzyżowania
Chrystusa.
Niewinność to epizod, który ukazuje
największy gwałt dokonywany na człowieku, bo dotyka
dziecka. Scena symboliczna.
Postać mężczyzny może
przedstawiać świat dorosłych, wdzierający się i niszczący
niewinność - nawet dokonywanie na dziecku przemocy seksualnej. Ukazuje, jak duże brzemię spoczywa na dorosłych, wychowujących dzieci. Dziewczynka bawi się piłką obsypaną piórami, która - tak samo jak anielskie skrzydło -
symbolizuje element boski, niewinność.
Ręce podniesione ku górze w czasie zabawy piłką wskazuje sferę sacrum, a upadająca piłka
na dół wskazuje na świat dorosłych - profanum.
Odrzucony miś w drugiej odsłonie tej sceny
to symbol utraconego dzieciństwa, a anioł z jednym skrzydłem obrazuje element boski (choć anioł jest
także okaleczony - tak jak dziewczyna) i daje nadzieję na odzyskanie wiary i ufności.
Sidła mają kształt pantomimy.
Osoba ze skrępowanymi rękami to symbol zniewolenia człowieka. Folia rozpostarta przed sceną ukazuje zniekształcony obraz świata, jakiego doświadczają zniewoleni. Okno to symbol drogi
do wyzwolenia. Zakończenie
epizodu przekonuje, że wszystko zależy od nas i od naszej woli. Pojawiająca się postać anioła, który pomaga rozwiązać pęta na rękach dziewczyny, symbolizuje
pomoc Boga i ludzi w wyjściu z nałogu zniewolenia.
Wieża Babel przedstawia niemożność
porozumiewania się ludzi. Jest ona efektem utraty
słuchu. Człowiek słyszy
tylko siebie, traci poczucie przynależności do świata natury, nie wie jak ma
postępować z owymi
korzeniami natury, nie odczuwa już smaku życia.
Dopiero dziewczynka rozdająca jabłka - symbol życia,
uczy ich smaku życia. Budzą się z letargu.
Litania do przyrody jest modlitwą o dar słyszenia
świata, czyli odnajdywanie wartości w każdym jego elemencie. Przejście Chrystusa, który niesie Krzyż obsypany jabłkami to zapowiedź odrodzenia.
Każdorazowe przejście Chrystusa niosącego
Krzyż przez scenę symbolizuje dokonywanie
wyboru między wartościami dobra i zła.
Drzewo Krzyża to symbol odradzającego się
życia, dokonanego przez mękę Chrystusa.